Utarło się, że komedię hrabiego Fredry wystawia się u nas zgodnie z duchem epoki, ale tamtej. Po tym, jak Jarzyna, tym razem pod pseudonimem Sylwia Torsh włączył w V akcie Ślubów panieńskich płytę Bee Gees, Fredro na scenie już nie będzie taki sam. Przełom polega nie tylko na puszczeniu jednego czy drugiego kawałka albo na zmianie tytułu. Zmiana jest zasadnicza. Styl fredrowski Jarzyna potraktował jak gorset, który trzyma w kleszczach bohaterów. Ci wszyscy przystojni chłopcy w wysokich kołnierzach i piękne dziewczęta zapięte na ostatni guzik męczą się na nieśmiertelnych kanapach pod okiem rodziców i opiekunów. Na wyznanie miłości potrzebują wierszy, piętrowych intryg i podchodów.
Roman Pawłowski, GAZETA WYBORCZA
Osoby
0004
Obiekty
0033
Spektakle
0005